Przygotowanie ortodontyczne - progenia w ortodoncji ?
Wpierw kilka prywatnych konsultacji u różnych ortodontów, chyba ze trzech. Bez zdjęć RTG, bez modeli gipsowych, konsultacje który miałyby mi przybliżyć jaki kierunek obrać. We wszystkich uzyskiwałam podobne informacje - mój zgryz (na tzw "oko") był wadą zgryzu nadająca się do operacji, i powinnam się w takim razie udać do poradni ortodontycznej, gdzie jest współpraca z chirurgami szczękowo-twarzowymi. Kilku ortodontów wskazywało to samo miejsce, więc usilnie ponad rok (były dziwne utrudnienia w zarejestrowaniu się na wizytę: to na koniec miesiąca, to na koniec roku, potem koniec kwartału... wielokrotnie trafiałam na brak miejsc) próbowałam się tam zarejestrować. W końcu się udało.
U mnie podstawą do podjęcia leczenia były:
- modele gipsowe,
- zdjęcia RTG profilowe i pantomogram,
- analiza cefalometryczna.
- Wykonano też zdjęcia fotograficzne przed założeniem aparatu, ale zginęły, nie ma ich w dokumentacji medycznej.
- Był tez wywiad lekarski przeprowadzony przez studentów.
Innym rodzajem wywiadu lekarskiego jest wypełnienie ankiety - temu czasem nie pamiętam, że jakikolwiek wywiad został przeprowadzany, skoro wypisuje go sam pacjent na druku (możliwe, że to ułatwienie, z tym że, jednak uważam, że miło by było, gdyby wszystkie dokumenty które podpisuje pacjent od razu - czy za zapytaniem, np. kopią trafiały w jego ręce).
Czy to co wyżej wypunktowane było wystarczającymi wytycznymi do planowania leczenia. W tamtym momencie uznałam, że było okej. Jak można podejrzewać, że lekarz, specjalista ortodoncji z tyt dr cokolwiek pominie. Dodatkowo zalecono wymienić plomby, wymienić jeden wkład koronowy, usunąć dolne ósemki.
Wg moich obecnych obserwacji (VI 2016)
- wyrwanie dolnych ósemek mogło być wykonane później, ponieważ:
spowodowało niepotrzebne wysuwanie się kości górnych ósemek, co koleją losu wymusiło piłowanie guzków tych zębów i sąsiednich trzonowców
niepotrzebne zbyt szybkie zakładanie aparatu na zęby żuchwy, a w tym wydłużające się leczenie niekoniecznie wpływało dobrze na stan przyzębia - ale w trakcie leczenia zwracano mi uwagę wyłącznie na potrzebę wymiany/odbudowy zębów na górnej szczęce po ściągnięciu aparatu. Stąd sama dołem (żuchwą) się nie przejmowałam. Prof. periodontologii oceniając wynik mojego leczenia i zdjęcia RTG sprzed założenia aparatu - słownie przyznał, że nadawałam się do leczenia łączonego orto-perio, nawiązując że w pewnej klinice tak właśnie prowadzą pacjentów. Gdy odrzekłam, że tam mnie zaczęto leczyć i leczono parę lat zamilkł. Jak otrzymałam w jednym komentarzu zapis "kruk krukowi oka nie wyorze", tak drugi raz takiej opinii pewnie bym nie otrzymała.
- akurat w tej poradni, mało uwagi przywiązywano do higienizacji, ale nie tylko tam. Na pierwszą higienizację (bo jakoś uznałam, że jednak może powinnam się na nią udać. Po zapytaniu o to ortodonty, otrzymałam odpowiedź ... no jak Pani musi ..., czyli chyba w sumie nie musiałam, no ale poszłam) miałam na trzy lata po założeniu aparatu, i tu:
- w jednym gabinecie stomatologicznym uznano, że higiena jest prawidłowa, i za bardzo nie ma czego piaskować czy skalingować,
- w drugim gabinecie (odwiedziny w tym samym tygodniu co pierwszy) - uznano, że są pewne nieprawidłowości w higienie, zalecono pewne nietypowe (wówczas dla mnie takie dziwne były) wyciorki do przestrzeni między zębowych.
Powyższe punkty to takie wczesne podsumowanie, dla tych których dalsze losy mogą mniej interesować.
Kolejno zobrazuje, jak wyglądały wizyty.
Kwestia zmiany ortodonty.
W moim przypadku
- za pierwszym razem 1) bezproblemowo - nowy ortodonta ze starym nie chciał się kontaktować. Dla nowego teoretycznie wszystko było jasne. Ja w to uwierzyłam = wyszłam z tego jak "Zabłocki na mydle". Zupełny brak zapisów o występującej recesji, długo trwała niechęć analizy badań CBCT i brak wypowiedzi na temat wyrostka zębodołowego; ogółem ortodonta nigdy nie wydał opinii na temat warunków kostnych wokół zębów, opinii nt badań CBCT (na ostatnie sam ortodonta wydał skierowanie); ani opinii o stale wystającym poza łuk pozostałych zębów korzenia jedynki z recesją dziąsła; ani jednego słowa w dokumentacji medycznej nie ma o wprowadzaniu korzenia jedynki do łuku - MIAŁO się TAK dziać od niemal 3 LAT !!! pełną dokumentację dostałam po 2-letnich prośbach dopiero pod koniec zeszłego roku. Stąd teraz tak akcentuje pewne wypowiedzi.
- obecnie 2) pełne wywiady, podawanie szeregu nazwisk lekarzy związanych z moim leczeniem. Ponoć się mają ze sobą kontaktować ! pytałam dlaczego? PONOĆ w celu dowiedzenia się jak zachowywały się zęby w trakcie leczenia ? ... znowu trafiam na teren eksperymentalny ? ponoć jestem u jednego z najlepszych ortodontów !!! i to od razu 10k i zawiązanie z miejscem leczenia na bodajże krótkie wyprostowanie sprawy i dalej... opieka??? a może jednak eksperymenty i tryumf grupy pod wezwaniem ? JAK MIEĆ ZAUFANIE? - gdy pacjenta trzyma się sznurkiem umowy pieniężnej ? - przy tym żadnej gwarancji, bo takowe w medycynie nie istnieją, przecież to jasne! mam bardzo nikłe zaufanie do tych całych zgrupowań... będę się starała o jeszcze jedną konsultację, a jak kolejna już ma być sfinalizowana jakąś umową - to zapewne KONIEC.
BOŻE, ZA CO MNIE TAK POKARAŁEŚ ?
-
OGÓLEM: nie ma reguły. Można zmienić ortodontę
1) na zasadzie bez kontaktu z poprzednikiem - nawet nie ma przymusu czy obowiązku opowiadania kto Was wcześniej leczył ! - tutaj albo trafia się na
profesjonalistę, który nie potrzebuje wcześniejszych relacji. Tutaj się też może zdarzyć, że lekarz nie przyjmie pacjenta z trudną sytuacją - po prostu nawet pacjentowi nie powie, że w takiej się znajduje, a go "spławi";
albo na materialistę - szukającego krowy dojnej... czy jakoś tak, który podejmie się wszystkiego i też nie powie, że pacjent ma trudną sytuację.
JAK MA CZUĆ SIĘ PACJENT ? hmm... niestety BEZ ZNAJOMOŚCI ani rusz, potrzeba wygadania, i swego rodzaju pewności siebie. Niestety nie każdy nadaje się do tego komercyjnego leczenia - z przykrością napiszę: NIE NADAWAŁAM SIĘ do tego komercyjnego świata (i nie jest to kwestia wykształcenia), do komercyjnego leczenia, gdzie dało mi się wmówić wiele kłamstw, wiele spraw pominięto... czasem trudno mi się połapać nawet w tym co tutaj piszę: jedno wiem - leczenie ortodontyczne i operacja wada zgryzu, oraz zabiegi przyboczne przyniosły mi wiele nieszczęścia - nieszczęścia do końca życia.
2)
na zasadzie kontaktu z poprzednikiem: nie wiem co tu zaważa - ale głównie wydaje mi się jakieś komercyjne, prestiżowe albo naukowe (eksper) działania. W jakimś zakresie wydaje się to mało profesjonalne - co niby lekarz nie potrafi samodzielnie rozeznać jak przedstawia się sytuacja ... a z drugiej strony: może to właśnie jest profesjonalizm przy niezwykle zawikłanym leczeniu, gdy pełna wiedza o tym co się działo w leczeniu może mieć znaczenie - istnieje ryzyko, że podziała na niekorzyść pacjenta - w końcu jest tylko pacjentem, a lekarze maja swój sposób "pojmowania rzeczywistości"; Pewne kwestie tutaj mogą mieć znaczenie:
pacjent jest przeniesiony z polecenia do tego lekarza: tutaj kontakt między lekarzami może stać się oczywisty;
pacjent "samodzielnie" znalazł nowego lekarza: podobnie jak zapisano wyżej - do rozpatrzenia jak trudnym przypadkiem medycznym jest pacjent i czy te wcześniejsze "obrazy" miałyby znaczenie
W moim przypadku poniekąd wydaje mi się to nadwyrężaniem mojego kręgosłupa: tyle dokumentów al'projekcji sama stworzyłam - niby po to by miały się przydać - ale widzę, że zostaję wykorzystywana do prac naukowych. Pewną część dokumentacji udostępniałam, ponoć miała wartość medyczną mimo, że były to moje projekcje. Część z nich wysłane były do lekarzy zagranicznych. A teraz co ma się z tym dziać ? zbieranie moich dokumentów i całej gamy osobistości, u których już byłam. Zaczęło mnie to niepokoić... choć może miałoby mieć pozytywne skutki, może to takie bardziej rzetelne podejście?
NIE MI to oceniać czy jednak mi? - to zupełnie nie mój świat ! jak się w tym ponownie mam połapać?
CIEBIE BOŻE proszę o POMOC!!!