Poczatki

Opisze tu początki, zamysły do przemiany. Co skłoniło do działań w kierunku leczenia ? jakie argumenty do mnie trafiły i w jakich trwałam długi czas, ufając medycznym metodom priorytetowej poprawy funkcjonowania, a nie gromadzenia kolejnej bazy ryzyk leczniczych i zbijania fortun na leczeniu niespotykanych do tej pory "przypadków".
Opowieść o tym, jak zaczęłam leczenie ortodontyczne prowadzące do chirurgicznej korekcji wady zgryzu. Moja osobista historia, moje przeżycia, bez wskazywania konkretnie zlokalizowanych szpitali, poradni czy centrów medycznych, ani typowania lekarzy. Taka sucha historia.

W dzieciństwie - jeszcze przed 10-tym rokiem życia, leczono mnie ortodontycznie aparatem zdejmowalnym, opaską na noc mającą cofać żuchwę (i tak spałam z buzią otwartą, więc chyba mało była skuteczna). Ortodonci próbowali, piłowali mi kły górne, które stale ocierały o dolne zęby. Nie pamiętam ile razy to czynili, ale wtenczas mówiono, że ząbki mi odrosną... i faktycznie stawały się po pewnym czasie ponownie szpiczastymi kłami.
Trwało to ok 4 lata. Skutek mizerny, albo i żaden. Zęby się psuły, były w dużym ścisku, ale pewnie nie był to jedyny powód ich chorób. Ósemki zaczęły wychodzić w szkole średniej, przed 18-stką. Leczenie zębów za czasów szkoły podstawowej, realizowano przez gabinet stomatologiczny przypisany szkole, w którym pracowała dentystka paląca papierosy w trakcie zasychania plomb. Ten mankament najbardziej pozostał mi w pamięci. Z czasu szkoły podstawowej pamiętam okresowe fluoryzacje zębów (specjalne płukanki średnio 2 razy w roku) - o nauce szczotkowania zębów/higienizacji jamy ustnej nie pamiętam.

Kolejne podejście do leczenia ortodontycznego, wiek jeszcze przed 18 r,ż. Profesjonalna konsultacja ortodontyczna, z modelami gipsowymi, zdjęciami RTG i analiza cefalometryczną (rok 1998). Skończyło się tylko na ortodoncie, z opinią o potrzebie korekty wady zgryzu operacyjnie, a wcześniej ustawieniem zębów za pomocą aparatu stałego. Wstępne koszta przerosły moją rodzinę. Konsultacji z chirurgiem szczękowo-twarzowym nikt nie zalecał. W tamtym czasie uważałam, że to ortodonta decyduje o tym czy wadę zgryzu operować czy nie, skoro takie było jego stanowisko i taką diagnozę wysnuł na analizie cefalometrycznej:

--> skan1. Analiza cefalometryczna 1998

Kolejne losy dopiero po studiach, gdy już miałam własne zarobki. Gdy miałam podstawy finansowe do rozpoczęcia leczenia, leczenia wady zgryzu nazwanej "progenia ze zgryzem otwartym". Takie losy, gdzie zaufanie w moc leczenia, poprawie po leczeniu, ma niebywałą wiarę w drugiego człowieka, wykształconego w tak szanowanym zawodzie jak medycyna.


ALFA i OMEGA nadpromienista przemiana działo się, i dziać będzie DZIEJE SIĘ Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja